Wikłacz baja

Artyzm wikłania bardzo kunszto­wnych gniazd uwieczniono w naz­wie wikłaczy. Należący do nich wróbel zatracił te umiejętności przez samoudomowienie.

Dwaj powyżsi przedstawiciele rodziny: ?azjata” i ?afrykanin” nale­żą w tym gronie do największych artystów wśród tkaczy. Obaj two­rzą ogromne stada rozpadające się w porze lęgów na kolonie zło­żone z kilkudziesięciu gniazd.

Sezon lęgowy wikłaczy baja wiąże się z uprawą ryżu, podsta­wowego surowca tkaniny gniazdo­wej, i trwa od maja do września. Gniazdo jest subtelną retortowatą konstrukcją z długim pionowym tunelem wejściowym. Może zwisać z drutów telefonicznych, z okapu strzechy, a zwłaszcza z gałęzi opadających nad wodą (większe bezpieczeństwo przed drapieżni­kami) lub asfaltową szosą, której lśniącą powierzchnię ptak myli za­pewne z lustrem wody.

Wikłacz baja swoją umiejętność wicia gniazd zawdzięcza zwinnym nogom i niezwykle sprawnemu dziobowi. Otwór wejściowy uwitego gniazda wieńczy długi tunel, który chroni ptaka przed wizytą drapieżnych węży.

Ptak ten występuje w rejonie indomalajskim.

Wikłacz rozpoczyna swoją misterną pracę od wykonania pierście­nia wplecionego w gałąź drzewa.

Po ukończeniu tak kunsztownej budowli wikłacz podwiesza się u dołu swego gniazda i furkocząc skrzydłami, ochoczo ćwierkając w tokowym upojeniu, zaprasza partnerkę do środka.

Samiec wikłacza w okresie toków ma na ogólnym intensywnie żółtym upierzeniu czarną sza­chownicę pokrywającą grzbiet, czarną głowę oraz podpala­ną pierś. Jego wyłącznym dziełem jest niezwykle gustow­ne gniazdo: nerkowata kula sple­ciona z umiejętnie dobranych pa­sków trawy.

Budowla to nadzwyczaj kun­sztowna, zawieszona z tak wyszukaną lekkością, iż pa­trzącego dziwi, czemu ona je­szcze nie spadła. W rzeczywi­stości jest bardzo mocna: wichura prędzej złamie gałąź, niż oderwie od niej gniazdo.

Wikłacze te gniazdują w na­der liczebnych, a tak zagęsz­czonych koloniach, że z dala moż­na je zarówno zobaczyć, jak do­słyszeć. Są bowiem ptakami na­der hałaśliwymi. Zgromadzenie na jednym bądź kilku stykających się z sobą drzewach tysięcy par tych zadziornych krzykaczy, rozwrzeszczanych na różne głosy, huczy skroś sawanny niby pomruk nadciągającej burzy.

Wikłacz baja

Wikłacz baja

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *