Diabeł tasmański to ssak, który prowadzi najbrutalniejsze zaloty.
Ten torbacz jest zagorzałym samotnikiem i tylko w kwietniu wyrusza na poszukiwanie samicy. Pierwszą napotkaną traktuje nie jak pożądaną partnerkę, tylko zawłaszczoną niewolnicę. Warcząc i kąsając, zapędza brankę do skalnej pieczary. Brutalnie pilnuje jej przez 2 tygodnie, zasłaniając sobą wyjście z jaskini.
Wtedy dochodzi do przymusowych godów. Jej narządy rozrodcze bowiem rozwijają się do pełnej dojrzałości dopiero teraz, pod naporem strachu. Samica – znacznie drobniejszej budowy – dotąd uległa i zastraszona, po zapłodnieniu nabiera niebywałego animuszu. Od zwady do zwady, zawsze prowokowanej przez nią, przy wtórze napastliwego doskakiwa nia i gryzienia, już w parę dni wywalcza tyrańskie rządy nad swym porywaczem – w jego własnym domu.
Młode diablątka – zrazu wielkości fasoli – po 15 tygodniach zaczynają chwilowo opuszczać matczyną torbę. Oboje rodzice sposobią im wówczas dziecięcą komorę wymoszczoną trawą i liśćmi. Przez następne 5 miesięcy matka poluje, ojciec zaś pełni straż przy wciąż niezaradnych potomkach.
Diabeł tasmański
Uwielbiam te zwierzaki. No może tygrysy lubię trochę bardziej ale te też są fajne
Kocham te zwierzątka 😛
To prawdziwe diabełki 😈